sobota, 8 sierpnia 2015

Realizacja marzeń innych & Zmieniacz czasu & Kula smutku


Kiedyś dość łatwo przychodziło mi czytanie blogów innych o tym jak realizują swoje marzenia. Łatwo było, ponieważ sama miałam w zamiarze zrealizować swoje i blogi innych inspirowały mnie do nowych pomysłów.
Obecnie jednak jest mi ciężko sięgnąć po cokolwiek co by opisywało kogoś przygodę w czasie liceum. Kogoś wyjazd. Właściwie przez trzy lata starałam się o moją wymianę do USA, w międzyczasie miałam też okazje zakosztować realiów procesu aplikacji na stypendia do szkół zagranicznych. Czemu mi się nie udało? Z powodów zarówno finansowych jak i przeze mnie samą.
Aplikując na rok w USA nie miałam po prostu funduszy dlatego cała wymiana nie doszła do skutku.
Natomiast aplikując na stypendium nie miałam tylko jednego w zanadrzu. Dobrej znajomości języka angielskiego. To dość boli, zwłaszcza, że jest to rzecz o którą mogłam się postarać sama. Ale począwszy od podstawówki olewałam sobie języki i miałam totalnego lenia względem nauki.
Gdy w gimnazjum podjęłam "trud" osiągnięcia dobrych ocen i ogólnie pokazania, że potrafię - trafiłam na totalnie beznadziejną nauczycielkę która lekcje poświęcała na rozmawianiu po polsku na jakieś bzdurne tematy. A moje zaliczenie z angielskiego polegało na nauczeniu się 50 słówek na cały rok i napisaniu wybranych przez nauczycielkę 10 na kartce. Ale oczywiście nie mogę zwalać całej winy na złych nauczycieli, bo przecież sama mogłam się wziąć za zdobywanie wiedzy. No właśnie, tylko miałam lenia.
Wiem też dobrze, że nie powinnam o tym za bardzo myśleć, nie posiadam zmieniacza czasu aby cofnąć się o te parę lat i uprzytomnić młodszej Jenissie jak bardzo będzie zależeć jej przyszłość od znajomości angielskiego. Nie mogę też wysłać do niej listu, choć bardzo chciałabym to zrobić. W całym swoim życiu nie żałowałam chyba niczego bardziej niż właśnie tego .
Dlatego właśnie nie potrafię czytać o tym jak innym się udało. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo się cieszę, że dali radę! Co więcej życzę im kolejnych sukcesów. Tylko po prostu wewnątrz mnie gdy czytam o tym pojawia się taka kula smutku która od razu powoduje ciśnięcie się łez do oczu i chęć rzucenia czymkolwiek.
Jednego jednak nie mogę sobie zarzucić – że nie próbowałam. Bo owszem, robiłam to. Dlatego w pewien sposób mogę być z siebie dumna.
Myślę, że mi to nigdy nie minie.. to takie moje małe niespełnione marzenie. Ale pomimo tego nie poddaje się i dążę do spełnienia innych celów.
Mam jedynie nadzieje, że kula smutku będzie z upływającymi latami się zmniejszać i pozwoli mi wreszcie normalnie myśleć o pewnych rzeczach.
UDOSTĘPNIJ TEN POST

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.