niedziela, 20 listopada 2016

Wakacyjna praca - czyli jak nie zjeść dzieciaków.


Mój ostatni post był prawie 5 miesięcy temu. Na pewno bardzo długo mnie tu nie było, a teraz pora to nadrobić. W końcu ten blog jest dla moich wspomnień. Chciałabym mieć do czego wracać, a najlepiej spisać to w momencie w którym jeszcze coś pamiętam.
Po maturze nie wszystko poszło po mojej myśli tak jak bym chciała. Nadal tak nie idzie, ale mój plan totalnie nie został realizowany. W czerwcu nadal byłam daleko z realizacją prawa jazdy i trzeba było coś ze sobą zrobić. Już w kwietniu wypełniłam aplikacje jako wychowawca na obozach Tropiciele.
Nie spodziewałam się, że rzeczywiście się ktoś do mnie odezwie. Po dwóch tygodniach dostałam telefon w którym zaproponowano mi prace. Nie na jednym turnusie, a na dwóch. Chociaż nie posiadałam wtedy jeszcze niezbędnych uprawnień - zgodziłam się, myśląc, że mam jeszcze czas. Minął kwiecień, minął maj a ja dalej nie poszłam na kurs wychowawcy kolonijnego. W połowie czerwca zaczęłam myśleć o moim wyjeździe do Stanów i o tym, że aby go zrealizować super by było coś zarobić. Ta myśl przyszła momentalnie - a co gdyby całe wakacje spędzić na obozach jako wychowawca, a we wrześniu wyjechać jako au pakt? Miałam czas, mogłam to zrobić. I tak oto szybko znalazłam kurs wychowawcy kolonijnego odbywający się w dniach 24-26 czerwca, ostatni przed wakacjami. Stwierdziłam też, że przydało by się pojechać na jeszcze jeden obóz przed Tropicielami, a nie czekać do 13 lipca. I tak oto znalazłam obóz który zaczynał się 27 czerwca, dosłownie dzień po uzyskaniu przeze mnie uprawnień.






1. Biuro Turystyki Aktywnej "Kompas"
Termin: 27.06 - 10.07
Miejsce: Łeba
Tematyka obozu: Obóz piłkarski
Wiek dzieci: 9-12 lat

Był to mój pierwszy obóz na który jechałam jako pełnoprawny wychowawca dlatego miałam naprawdę duże obawy. Nie miałam jednak czasu na zastanawianie się, po kursie, walizka czekała spakowana, a ja z rana ruszyłam na Dworzec Wschodni na którym miała być zbiórka.
Ten obóz uświadomił mi, że praca jako wychowawca to jednocześnie dobra zabawa, ale też masa roboty. Poznałam cudownych ludzi, zdobyłam nowe doświadczenia, zobaczyłam miejsca w których podejrzewam, że nigdy bym nie była sama z siebie.
Od samego początku stworzyliśmy kadrą totalnie zgraną ekipę i ten wyjazd wspominam jako najlepszy. Chciałabym zawsze współpracować z tak cudownymi ludźmi.








2 i 3. Obozy Tropiciele
Termin: 13.07 - 24.07 oraz 25.07 -05.08
Miejsce: Przerwanki
Tematyka obozu: Obóz militarno-harcersko-surviwalowo-paintballowo-asg
Wiek dzieci: 1 turnus 12 - 17 lat oraz 2 turnus 7 - 12 lat

Muszę szczerze powiedzieć, że na tym obozie bywało ciężko. Były momenty w których wątpiłam w to, że mogę być wychowawcą, ale to wszystko minęło gdy przeniosłam się na drugi turnus do obozu młodszego. Z tamtejszą kadrą miałam dużo zabawy. Nauczyłam się też posługiwać markerami do paintballu, a nawet je konserwować. Miałam też możliwość strzelać z łuku niezliczoną ilość razy. Był to obóz w lesie, pod namiotami, także harcerskie warunki jak wiadomo, też nie zawsze sprzyjają, zwłaszcza gdy większość czasu pada. Jedno mogę stwierdzić na pewno - dużo wyniosłam z tego miesiąca i tego nikt mi nie odbierze.




4. Rancho Pcim
Termin: 07.08 - 19.08
Miejsce: Pcim
Tematyka obozu: Obóz jeździecki
Wiek dzieci: 7 - 18 lat

Po raz drugi tego lata jechałam na obóz z którego tematyką miałam mało styczności wcześniej. Wolałam wybrać jednak obóz jeździecki, niż kolejne dwa tygodnie na mazurach na obozie sportowym, które oferowały mi Campy Chirsa.
Pojechałam tam w sumie mega podjarana. I miałam do czego. Poznałam tam super dziewczyny, grałam niezliczoną ilość razy w jege i co najważniejsze..  miałam szansę pierwszy raz w życiu przejechać się na koniu. Zdobyłam tam tyle pozytywnych doświadczeń, że szkoda było wyjeżdżać. Miałam czas na poznanie tematyki jeździeckiej, obcowanie z tymi niezwykłymi zwierzętami i szansę na zakochanie się w nich. Dochodziły też nieziemskie widoki, a z mojego okna oprócz gór, podziwiałam pasące się koniki. Dziewczyny na sam koniec zrobiły mi kreatywną zieloną noc, obrzucając papierem toaletowym i sianem, oraz zastawiając moje drzwi do pokoju wieszakiem na sprzęt jeździecki. Dużo pozytywnych wspomnień zabrałam stamtąd ze sobą. I trochę odpoczęłam po poprzednich obozach.









5. Biuro Podróży "Ok Tours"
Termin: 20.08 - 30.08
Miejsce: Krzyże
Tematyka obozu: Misz-masz
Wiek dzieci: 7 - 11 lat

Ten obóz okazał się dla mnie dużym wyzwaniem, nie wiedziałam co na mnie czeka. Gdy przyjechałam, uświadomiono mi, że dostaje pod swoją opiekę grupę 10 dzieci i sama mam z nimi realizować cały program. A musiałam zorganizować im wszystko co zostało przedstawione w ofercie. Codziennie wymyślałam cały plan dnia, uświadomiłam sobie jak dużo trzeba mieć pomysłów, aby dzieciaki się nie nudziły. Z każdą sprawą przybiegały do mnie, nie było nikogo innego dla nich. Byłam na pierwszym miejscu i dopiero wtedy uświadamiałam sobie jak odpowiedzialna jest rola wychowawcy. Zabierałam te dzieciaki głównie wszędzie sama, wychodziłam z nimi samotnie na plażę czy do sklepu. Musiałam pilnować aby jadły, piły dużo wody, ubierały się ciepło gdy pada, czy zakładały czapki przeciw słońcu. Bardzo mnie to rozwiało i udowodniło mi, że potrafię. Bawiłam się świetnie, mogłam robić co chciałam, czułam, że to jest to. Więcej takich obozów! :)




W tym roku jestem mega zadowolona z moich wakacji. Były bardzo intensywne i rozwijające. Mogę powiedzieć tylko jedno - jeśli nie wpadnę na jeszcze lepszy pomysł, to kolejne spędzę podobnie.
Na wyjazd jako wychowawca nie będę musiała już długo czekać, bowiem 15 stycznia jadę na kolejną przygodę z Kompasem. 
UDOSTĘPNIJ TEN POST

3 komentarze :

  1. Ojej, podziwiam ludzi, którzy zostają wychowawcami. Szacun!

    Czekam na relację z Londynu. I mam nadzieję, że nie rezygnujesz z wielkich planów i marzeń! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Never mind, dopiero teraz przeczytałam kolejnego posta :P

      Usuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.