poniedziałek, 14 marca 2016

Londyn - Here you are!


Ohoho. Bardzo, bardzo dawno nie pisałam tutaj. Tak się jakoś złożyło, że chyba po prostu nie było o czym. Od stycznia zaczęłam pracować jako niania (kilka razy miałam zamiar opisać to na blogu ale nigdy nie było czasu), przez co w ogóle nie było żadnej chwili dosłownie na nic. Szkoła od 9:20 do 14:00, praca od 15 do 20/21.
No ale nie o tym chciałam tu pisać! Oficjalnie mogę poinformować, że jedno z moich długo upragnionych marzeń zostało spełnione... no dobra, nie w całości, ale w bardzo dużej części.
Po wielu latach wreszcie... pojechałam do Londynu! Nadal nie mogę uwierzyć, że tam byłam.
Oprócz takiego zwykłego opisywania moich przeżyć, chciałabym umieścić tu mały poradnik dla potomności, jak zorganizować sobie 3 dniową wycieczkę do stolicy Wielkiej Brytanii.


BILETY LOTNICZE
Jeśli nie szastacie kasą na prawo i lewo to do Londynu najlepiej lecieć dwoma tanimi przewoźnikami jakimi są Ryanair i Wizzair. Ja gustuje w tym pierwszym, gdyż ma lepsze warunki. Po pierwsze często bilety w Ryanair są tańsze (a przynajmniej z Warszawy), a po drugie na pokład samolotu za darmo można wziąć bagaż podręczny + bagaż osobisty(w Wizzair tylko mały bagaż podręczny).
Ja za swoje płaciłam 179 złotych w dwie strony, było by 158 ale niestety musiałam poczekać na resztę ekipy i wzrosły o te 20 złotych.
Wylot miałam o 6:45, 5 marca, a powrót o 18:00, 7 marca.

* skyscanner - najlepsze miejsce do wyszukiwania lotów
* Ryanair i Wizzair



Moje doświadczenia: Dla mnie loty zawsze są niesamowite! Tym razem miałam okazje odczuć wstawanie o 3 nad ranem, aby o 6:45 stawić się na samolot na Modlinie. Nie powiem, że było to łatwe zadanie. Jednak perspektywa lotu oraz tego, że już za parę godzin będę w Londynie była wystarczającą motywacją. Lot powrotny natomiast miałyśmy o 18. Oh! Co to była za przygoda. Miałam już raz sytuacje, że omal się nie spóźniłam na lot, gdy leciałam do Grecji weszłam sekundę przed zamknięciem bramek. Jednakże teraz spotkała mnie zupełnie inna sytuacja. Z lekkim stresem wsiadłyśmy do busa na lotnisko, bo wiedziałyśmy, że będziemy nim dopiero o 17, na dodatek były opóźnienia na dworcu więc cały czas zerkałyśmy nerwowo na zegarek. Na lotnisku okazało się, że zupełnie nie mamy się czym przejmować... tylko kolejka na jakieś 500 osób przy sprawdzaniu, oraz wielkie centrum handlowe do przejścia... a no i tylko 8 minut po przejściu tego centrum do innego sektora z którego odlatywał nasz samolot. Nic strasznego! Last Call? Spoko! Nie ma problemu. I w ten oto sposób wbiegłyśmy do samolotu jakieś 10 minut przed zamknięciem drzwi, gdy większość pasażerów siedziała już wygodnie na swoich miejscach.


TRANSPORT Z LOTNISKA
Zależnie od tego na jakie lotnisko w Londynie przylatujecie, są różne rodzaje transportów do wyboru, poczynając od busów, pociągów, a kończąc na taksówkach czy Uberze.
Związku z tym, że lądowałyśmy na Stansted przeszukałam przed wyjazdem masę forów o tym jaki najlepszy i najtańszy transport zawiezie nas do centrum. Byłam już o krok od zarezerwowania biletów na EasyBus kiedy to trafiłam na jakiś wątek w którym było wspomniane, że nie ma on wjazdu na teren lotniska. Uh jakie szczęście! Dzięki ludzie za ten wątek. Okazuje się, że związku z jakimiś przetargami EasyBus i Terravison nie mają wstępu na teren lotniska.
W takim razie sięgnęłam po ostateczny transport, moim zdaniem droszą wersje - National Express.
Jakie było moje pozytywne zaskoczenie, gdy po wyszukaniu podróży z lotniska do Victoria Coach Station, znalazłam bilety po 5£, oczywiście nie wszystkie, ale były właśnie takie cuda. Szybko więc zakupiłam bilety i w ten oto sposób wydałam 10£ od osoby za przejazd.
Ah, oczywiście jakoś trzeba też dojechać na lotnisko w Modlinie. Korzystając z Kolei Mazowieckich, Warszawskiej Karty Miejskiej, oraz zniżek np. uczniowskich czy studenckich za przejazd zapłacicie od 4-7 złotych. Oczywiście są też inne sposoby, ale proszę - to już znajdziecie sami.

NOCLEG
Ja co prawda miałam nocleg załatwiony "po znajomości", ale osobiście jestem zwolenniczką jak najtańszego noclegu. Jeśli nie macie nic przeciw praktyce angielskiego, dzielenia się swoimi doświadczeniami, to gorąco polecam korzystanie ze strony couchsurfing.com. Można tam znaleźć fantastycznych hostów, a nawet takich którzy uratują was w ostatniej chwili kawałkiem podłogi. Należy jednak pamiętać, że nie jest to tylko darmowe miejsce do spania, a portal gdzie ludzie w zamian za nie oczekują od Was chociażby tej wymiany doświadczeń.
Jeśli ktoś natomiast chce skorzystać z "tradycyjnej" formy, to polecam rozglądać się za ofertami na boooking lub jeśli leci się z Ryanair obczaić sobie opcje zniżek właśnie na booking(w strefie zarządzania biletami macie na dole opcje "50% zniżki z biletami ryanair na booking).


KOMUNIKACJA W LONDYNIE
Zanim zaczniesz czytać ten tekst, zapoznaj się choć trochę z tym jak wygląda komunikacja w Londynie. 
W tym mieście wchodząc do metra po prostu nie da się nie mieć biletu. Pomijając parę pojedynczych stacji, wszędzie stoi ochrona i pilnuje wejść. Wszędzie też są kamery, więc nawet próbując sposobu "na bardzo długą osobę" możecie zostać złapani. A pomimo wszystko najczęściej jeździ się tu metrem. One po prostu dojeżdża w najwięcej ważnych dla turystów miejsc, a właściwie to do wszystkich. Jasne, są tu tramwaje (których nie widziałam :O) oraz autobusy, ale nigdzie jakoś nie znalazłam ich mapek czy jakiś rozkładów na większą skale. Więc o ile nie wiecie, że dany autobus akurat jedzie tam gdzie chcecie, to wsiadacie w metro.
Aby dostać się do metra musicie kliknąć Oysterką, lub kartą zbliżeniową do żółtego czytnika bramki. To samo musicie zrobić wychodząc ze stacji metra. Wtedy też to jest naliczana Wam opłata za przejazd. Nie będę się tu rozpisywać co ile kosztuje, jakie macie opcje(możecie to znaleźć w 3 kliknięcia w internecie), ale obiecuje, że ta którą ja wybrałam jest najtańsza. Oysterke możecie wyrobić sobie na stacji metra. Ja swoją wyrabiałam w punkcie obsługi klienta na Victoria Coach Station. Jej koszt to 5£. Od razu też warto ją doładować, bo bez tego nie będziecie mogli jeździć.
Ktoś bardzo mądry wprowadził coś takiego, jak Price Day Cap, jest to system dzięki któremu dziennie, za przejazd w danych strefach, nie pobierze Wam więcej niż ustaloną kwotę. Np. dla stref 1-2 jest to 6,4£. Price Cap obowiązuje też w autobusach i wynosi on niezależnie od strefy 4,4£. Z tą opcją możecie jeździć dowolną ilość razy metrem w tych strefach i dalej nie będzie Wam naliczać więcej opłat.
- Ważną informacją jest też to, że jeśli przekroczycie którąś strefę, np. nagle pojedziecie do 4, a macie już naliczone PC za strefę 1-3, to doliczy Wam tylko pozostałość do PC strefy 1-4.
- Drugą ważną informacją jest to, że jeśli macie zamiar poruszać się dalej niż strefa 1-3 metrem + poruszać się autobusami, to bardziej opłacalne jest wykupienie sobie dziennej travelki (chyba 12£), ponieważ w dalszych strefach kwoty PC podbijają już do ponad 9£.
Ja osobiście nie wyjechałam nigdy poza strefę 3, dlatego chociaż poruszałam się zarówno metrem i autobusami to PC obu było niższe niż koszt travelki.
- Trzecią ważna informacją jest to, że kartę Oyster pod koniec wyjazdu możesz zwrócić, dostaniesz też z powrotem swoją kaucje w wysokości 5£.
- Czwartą ważna informacją jest to, że na każdej stacji metra, znajdziesz zupełnie darmową mapkę metra.
- Piątą i ostatnią ważna informacją jest to, że przed każdą stacją metra i w środku niej(przed bramkami), znajdziesz mapkę okolicy. Jeśli nie wiesz gdzie coś się dokładnie znajduje od miejsca w którym jesteś, ona często uratuje Ci cztery litery. Również mapki takie znajdziesz na przystankach autobusowych.

JEDZENIE
Chciałyśmy być mądre... na prawdę chciałyśmy. Żadna z nas jednak nie była w Londynie i nie miałyśmy zielonego pojęcia, że wszystko jest tam tak tanie! (mowa oczywiście o jedzeniu). Stwierdziłyśmy więc, że weźmiemy sobie na kolacje dnia pierwszego i śniadanie kolejnego ze dwa chleby, jakieś serki, aby nie wydawać na takie rzeczy funtów. (Bardzo mądrze stwierdziłyśmy, że nie będziemy brać nic na obiad z PL, aby tam sobie go robić, tylko weźmiemy te 10£ więcej i będziemy jeść na mieście).
Już pierwszy dzień rozwiał nasze wątpliwości co do cen. Wszystko było tak banalnie tanie dzierżąc w ręku funty przeznaczone na tak prozaiczną rzecz jak jedzenie. Pierwszego dnia naszym obiadem był McDonald. Wydaje mi się, że to tylko dlatego, że na Victorii zjawiłyśmy się dopiero około 13. Ale to nie był grzech, cheeseburgery kosztują tam tylko 99p, dlatego też jak najbardziej poszłyśmy się najeść.

Wieczorem natomiast wybrałyśmy się do Chinatown. Zachęcone zapachami zdecydowanie stwierdziłyśmy, że trzeba coś zjeść. W ten oto sposób, znalazłyśmy się w knajpie Mr Wu i zapłaciwszy niecałe 7£ mogłyśmy jeść tyle ile byłyśmy w stanie. Ja osobiście poddałam się w połowie drugiego talerza. Wszystko było pyszne, tylko czemu tak cholernie ostre?
Drugiego dnia na śniadanie z przykrością pałaszowałyśmy rzeczy przywiezione z Polski, no ale nie będziemy przecież wyrzucać dobrego jedzenia, aby cieszyć się tym na mieście. Obiad natomiast zjadłyśmy w Cameden Town. Po raz kolejny kuszone zapachami, tym razem prosto z ulicy ruszyłyśmy na polowanie. Ja posiliłam się tajskimi kurczaczkami z makaronem za 6£ (które ledwo zjadłam!), a dziewczyny wielkim pudełkiem Fish&Chips za niecałe 5£. Kolacja dnia drugiego nawet nie wiem kiedy mi mineła, jadłam wtedy jakieś ciastka(belvita!) i wafle ryżowe.
Dzień 3 postanowiłam zacząć od jednej z atrakcji mojego wyjazdu - słynne English Breakfast. Na tę okazje miałam upatrzone miejsce w którym chciałam je zjeść. Nie dość, że zajmowało wysoką pozycje w rankingu tych dobrych, to jeszcze za przyzwoitą cenę. Tym razem mając za towarzyszkę tylko walizkę ruszyłam do mojego celu - Regency Cafe. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę! Za niecałe 6,5£ zjadłam najlepsze śniadanie jakie kiedykolwiek miałam okazje skosztować. Będziesz w Londynie? Idź na English Breakfast do Regency Cafe!
I tak oto nadeszło 3 popołudnie w którym wypadało by zjeść obiad. Związku z tym, że o 14 miałyśmy się znów spotkać na Victorii, to właśnie tam po raz kolejny sięgnęłam po niezawodne cheeseburgery z McDonalda. No cóż. Chyba nie byłam zbyt głodna na tym wyjeździe.


PODSUMOWANIE
Bilety lotnicze = 179 złotych
Transport z lotnisk = 10£ + 11 złotych
Nocleg = 0 złotych
Komunikacja w Londynie = 21£
Jedzenie = 20£ + 30 złotych
RAZEM: 51£ + 220 zł = ok. 510 złotych

Także jak widzicie, taki wyjazd do Londynu na 3 dni, wcale nie musi być drogi!

I na koniec standardowo trochę zdjęć.























0
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.